Odnosiło się to do mojego wpisu na blogu: Moje przyjaźnie.
To pytanie brzmiało mniej więcej tak: „czy jest taka potrzeba, by zanurzać się w jakieś wspomnienia dotyczące przyjaźni, skoro można po prostu być tu i teraz?”
Przy okazji - dziękuję za podzielenie się przemyśleniami i zadanie inspirującego pytania :-)
Osobiście widzę to w ten sposób, że oba te podejścia nie tyle się wykluczają, co raczej dopełniają i uzupełniają.
Bycie tu i teraz jest dosyć szeroką perspektywą i w dużym stopniu dotyczy naszej tzw. duchowości.
Natomiast koherencja serca jest pewnym zjawiskiem emocjonalnym, które oddziałuje na określone zjawiska fizyczne w naszym ciele (oddziałuje pozytywnie na emocjonalną energetykę serca i układu krążenia).
Czyli porównałbym to trochę do jedzenia. Warto rozwijać zdolność i umiejętność bycia tu i teraz – ma to bardzo dużą wartość dla naszego życia. Pomaga nam w lepszym realizowaniu się i może także zwiększać naszą efektywność oraz sprawność funkcjonowania. Jednocześnie zwiększa poziom satysfakcji, jaki wynosimy z codziennym zdarzeń, z codziennych kontaktów z innymi oraz codziennych zadań.
Ale w żaden sposób nie wyklucza to np. możliwości stosowania odpowiedniej zrównoważonej diety, czy innej formy zdrowego odżywiania się.
Podobnie jak bycie tu i teraz nie ogranicza nas w żaden sposób w robieniu np. gimnastyki, czy praktykowania jakichś innych ćwiczeń fizycznych i aktywności ruchowej.
Po prostu te wszystkie rzeczy i obszary mogą się ze sobą dobrze uzupełniać.
Analogicznie: stosowanie świadomego przenoszenia się na chwilę (w naszej wyobraźni) we wspomnienie życzliwości i przyjacielskiego kontaktu jest ćwiczeniem emocjonalnym przypominającym trochę jakieś prozdrowotne ćwiczenia ruchowe. Poprzez pozytywną emocję oddziałujemy przez chwilę pozytywnie na nasz mięsień sercowy, a poprzez to ogólnie: na nasze zdrowie.
Wydaje mi się, że tutaj bardzo przydatne byłoby odwołanie się do ujęcia jakie prezentuje Ken Wilber na temat podświadomości, świadomości i nadświadomości. Wspomniany autor uważany jest przez wiele osób za jednego z ważnych liderów psychologii transpersonalnej (tzn. psychologii uznającej obszar duchowy za istotny obszar zdrowia psychicznego).
Autor ten podzielił ogólnie świadomość na obszary: pre-racjonalne (przed-racjonalne), racjonalne i trans-racjonalne (ponad-racjonalne).
Ćwiczenie typu wyzwalanie koherencji rytmu serca poprzez zanurzenie się we wspomnienie serdeczniej przyjaźni kojarzy mi się z obszarem pre-racjonalnym. Jest on przed myśleniem logicznym, poniżej obszaru racjonalnego. Ale mimo tego sfera ta jest bardzo ważna.
Jak wskazuje na to m.in. ujęcie Golemana (twórcy inteligencji emocjonalnej) – większość naszych problemów życiowych nie pochodzi stąd, że czegoś nie potrafimy zrozumieć rozumowo, ale raczej związane są one z faktem, że często nie radzimy sobie z naszymi emocjami.
Czyli emocje są jakby podstawą naszego myślenia i osądu racjonalnego.
Podobnie jak pień drzewa wspiera się na korzeniach, które wrośnięte są głęboko w ziemię; analogicznie: nasza ocena, rozumowanie i postrzeganie rzeczywistości wspiera się na naszej sferze emocjonalnej.
Gdy ćwiczymy te emocje, gdy wytwarzamy w nich harmonię i wyzwalamy w nich jakąś dobrą energię, wówczas nasze widzenie świata, nasza analiza i rozumowanie mogą funkcjonować w znacznie lepszych warunkach.
Dlatego 20-to letnie badania Golemana nad losami absolwentów Harwardu pokazały, że często osoby o najwybitniejszych ocenach na uczelni i o najwyższym ilorazie inteligencji IQ, nie zawsze osiągały automatycznie najlepsze efekty w swoim życiu prywatnym i zawodowym. Ponieważ niekoniecznie przekładało się to w prosty sposób na dojrzałość emocjonalną.
Dojrzałość emocjonalna jest niezależna od IQ.
Brak dojrzałości emocjonalnej utrudniał praktyczne wyrażanie w życiu swoich zdolności i predyspozycji.
Powiedziałbym (jak powyżej): pień, aby być zdrowym i stabilnym, musi być wsparty na odpowiednich korzeniach. Rozumowanie (rozum) potrzebuje mieć odpowiednie środowisko emocjonalne, aby mogło przebiegać sprawnie i twórczo.
Jeśli zaś chodzi o obszar trans-racjonalny (ponad-rozumowy) to dotyczy to ogólnie tego, co nazywamy potocznie duchowością. Nie są to w istocie doświadczenia emocjonalne. Jest to raczej intuicyjna przenikliwość, poczucie wewnętrznej przestrzeni, w której wydarza się nasze życie.
Oczywiście sam Ken Wilber szczegółowo określa ten obszar trans-racjonalny i dosyć konkretnie go przybliża. Wymienia w sumie cztery etapy rozwoju trans-racjonalnego (nadpsychiczny, subtelny, przyczynowy i niedualny).
W tym momencie nie ma potrzeby, aby się w to detalicznie zagłębić.
Powiedziałbym jedynie tak: bycie tu i teraz to doświadczenie typowo trans-racjonalne. Chociaż oddziałuje ono pozytywnie na stan naszych emocji, to zdecydowanie je przekracza. Przekracza nawet obszar myślenia i rozumowania. Jest raczej jak przestrzeń, w której mogą wydarzać się nasze myśli i emocje.
W moim odczuciu bycie tu i teraz ma wiele wspólnego z nauczaną obecnie metodą nazywaną „Mindfulness”. Słowo to możemy przetłumaczyć jako „pełna uważność” lub też jako „medytacja uważności”.
Stan mindfulness możemy osiągać zarówno podczas medytacji, jaki podczas codziennych aktywności, gdy jesteśmy w pełni i głęboko tu i teraz.
„Tu i teraz” może oznaczać zarówno uczestniczenie w tej fizycznej sytuacji, w której akurat teraz jesteś, jak i może też oznaczać doświadczanie głębokiej duchowej wolności, w której przekraczasz doznanie bycie ograniczanym przez przestrzeń.
Po prostu w pełni jesteś, i ta obecna chwila jest w tym zawarta.
Komentarze
Prześlij komentarz