Zapisywanie snów

Ktoś powiedział: życie jest jak sen. Jeszcze inna sentencja brzmi: „śniło mi się, że jestem motylem; i teraz nie wiem, czy jestem człowiekiem, który śnił, że był motylem, czy jestem motylem, który właśnie śni, że jest człowiekiem”. 
Oczywiście nie chodzi tu o to, czy autor faktycznie ma takie wątpliwości, ale bardziej o wyrażenie myśli, że sen i jawa nawzajem przeplatają się ze sobą. 

Zajmując się od bardzo długiego czasu technikami relaksacyjnymi i ich pozytywnym wpływem na psychikę i życie codzienne – mogę powiedzieć, że zrozumienie bliskości jawy i snu jest niezwykle przydatne i wzbogacające nasze życie.  
Może to oddziaływać na nas zarówno bardzo terapeutycznie, kreatywnie, jak i duchowo. 
Z mojego punktu widzenia istotną przyczyną, że czucie i postrzeganie wymiaru snu jest tak wartościowe, jest fakt, iż sny wydarzają się wtedy, gdy nasz mózg (podczas śnienia) ma częstotliwość theta (4-7 Hz). 

Podobnie stany kreatywnej relaksacji i medytacji (jeśli są odpowiednio głębokie) także mają taką częstotliwość. Podobnie rzecz ma się w przypadku pogłębionej modlitwy kontemplacyjnej. 

Inaczej można by  powiedzieć, iż życie w taki sposób, że mamy dobry i głęboki kontakt ze swoim wnętrzem, to funkcjonowanie na jawie w stanie pogłębionej kreatywności, gdy nasz mózg (przynajmniej od czasu do czasu) wchodzi w częstotliwość theta – podobnie jak podczas snu. 

Jednym ze sposobów, by to osiągnąć, jest lepsze pamiętanie i czucie swoich snów. Możemy to osiągnąć np. poprzez ich zapisywanie. Np. w zeszycie, lub inaczej (znam także osoby, które zapisują je sobie w formie cyfrowej, na laptopie itp.). 
Jednocześnie, z mojego punktu widzenia, nie chodzi zasadniczo o to, by zastanawiać się nadmiernie, co te sny oznaczają. 

Np. ktoś śnił, że kilka białych koni biegało po łące o zachodzie słońca. Jeden z nich napił się wody z kałuży, a woda ta była dosyć mętna. Co to może oznaczać? 
Ktoś powie (tak, mawiała moja babcia :-)), że konie oznaczają, iż przyjdzie list. A ktoś inny powie być może, że ta mętna woda oznacza, że w najbliższym czasie mogę czuć się gorzej, np. być przeziębiony. 

Znałem jedną panią, która martwiła się, gdy przyśnił się jej krzyż. Uważała, że to oznacza problemy. Mogła by to równie dobrze zinterpretować, że krzyż oznacza np. duchową opiekę aniołów, czy np. Chrystusa itd. Ale jednak ona przyjęła, że to oznacza zmartwienia, które do niej niebawem przyjdą.


Jednak w tej formie pracy ze snami, o której tutaj piszę – nie chodzi zasadniczo o coś takiego. Sny mogą się nam kojarzyć z tym, lub tamtym, jednak jest to tutaj całkowicie drugorzędne. 
Zasadniczo chodzi nam o coś o wiele istotniejszego i o wiele głębszego. 
Chodzi nam o to, by w naszym życiu codziennym na jawie, móc częściej doświadczać pogłębionego stanu umysłu theta; wówczas czujemy znacznie lepszy kontakt ze swoim wnętrzem, ze swoją potencjalnością, ze swoją wewnętrzną harmonią i możliwościami. 

Ponieważ sny śnią się nam w takim wymiarze świadomości, gdy nasz mózg ma częstotliwość theta (wolniejsze fale mózgowe i bardziej subtelny poziom świadomości), zatem większa uważność na wymiar naszych snów pomaga nam częściej przybywać w tym stanie theta na jawie, w ciągu dnia. Dzięki temu możemy mieć lepszy kontakt ze swoim wnętrzem, doświadczać głębszej harmonii i mieć większy dostęp do swojego wewnętrznego potencjału. Powoduje to, że bardziej ufamy sobie i tworzymy lepsze relacje z innymi ludźmi. 

I jest tu całkowicie drugorzędne, czy śniło się nam, że np. byliśmy mnichem żyjącym w celibacie, czy może np. sułtanem, mającym cały harem nałożnic. Czy byliśmy we śnie bogatym kupcem, czy biznesmenem siedzącym na złotym tronie, lub mającym swój prywatny samolot, czy może byliśmy we śnie wędrownym hippisem, mającym jedną koszulę i pijącym wodę z górskiego potoku. Czy może śniliśmy jeszcze inaczej. Nie ma to tutaj głównego znaczenia. 
Chodzi tylko i wyłącznie o to, by bardziej uważnie i czujnie obserwować swoje sny, by bardziej czuć ich wymiar. Dzięki temu możemy odkryć w sobie więcej wewnętrznego oparcia, odkryć więcej swojej wewnętrznej mocy i harmonii. 
Gdy nasz mózg ma częstotliwość theta, wówczas przenosimy do stanu czuwania ten subtelny stan umysłu. Możemy to zrobić np. poprzez czytanie sobie zapisków z dzisiejszego snu. Dzięki temu niejako przenosimy się w częstotliwość tego snu (theta: 4-7 Hz).

Aby osiągnąć tego typu rezultaty najprościej będzie założyć sobie jakiś zeszyt do zapisywania snów. Następnie powinniśmy mieć taką intencję, że chcemy te sny lepiej pamiętać i zapisywać. I kolejny krok, to faktyczne zapisywanie sobie w zeszycie tych snów. 


Pamiętam, że gdy dawno temu (jeszcze w okresie szkoły średniej i studiów) podjąłem taki wewnętrzny trening zapisywania swoich snów, wówczas często stawały się one bardziej barwne i bajkowe. Zdarzało mi się wówczas, że natychmiast po jakimś barwnym śnie budziłem się w środku nocy, aby móc go zapisać. 
Ktoś zapyta się, czy takie przerywanie snu wywoływało jakieś zmęczenie i niewyspanie? 
W moim przypadku było całkowicie odwrotnie – lepsze dostrojenie się do częstotliwości snu dawało efekt, że w ciągu dnia miałem więcej energii i czułem się znacznie mocniejszy. 
Nawet jeśli ten sen (tzn. sam proces wysypiania się) był łącznie krótszy o 20-30 minut zapisywania treści snu, to jednak jakość regeneracji i odświeżenia podczas spania znacznie się zwiększała. 

Sądzę, że jest to jedna z prostych i ciekawych metod pracy nad sobą, a także przy okazji poprawi to jakość naszego oddychania i zmniejszy napięcia w ciele. Tego typu trening, jakim jest zapisywanie snów (z nastawieniem bezstronnej obserwacji), zmniejsza nasze psychiczne i fizyczne napięcia, i jednocześnie zwiększa dobry kontakt ze sobą. 





Komentarze