Dlaczego wstałem lewą nogą

Czasami czujemy, że wstaliśmy lewą nogą, czyli czujemy się fizycznie i psychicznie  gorzej niż zazwyczaj   po obudzeniu i wstaniu z łóżka. 
Są dni, gdy wstając rano czujemy się bardziej harmonijnie i przytomnie, a czasami  (w te gorsze dni) czujemy się jakby lekko „przetrąceni” i trudniej nam dojść do siebie po przebudzeniu. Może się nawet zdarzyć, że jeszcze przez wiele godzin po wstaniu czujemy się rano „do niczego” i trudno nam się skupić. Z jakiegoś powodu wszystko nas bardziej irytuje i czujemy jakbyśmy mieli dzisiaj gorszy dzień i byli w złym nastroju od samego rana.
Nawet, jeśli codziennie wstajemy o tej samej godzinie i spaliśmy identycznie długo - nasze samopoczucie może się znacznie różnić.


Potocznie o takiej sytuacji mówi się, że ktoś wstał lewą nogą. Wstać lewą nogą, czyli wstać w złym humorze, kiedy to wszystko nas drażni i nie mamy pozytywnego nastawienia, nawet pomimo faktu, że spaliśmy całkiem dobrze i   teoretycznie – powinniśmy być wyspani, wypoczęci i pozytywnie nastawieni. 

Jest na ten temat dosyć szczegółowe, udokumentowane i bardzo praktyczne wyjaśnienie. Dotyczy ona naszych fal mózgowych i aktywności (elektrycznej i elektromagnetycznej - EEG) naszego mózgu podczas snu. Chociaż w tym momencie może brzmieć to nie do końca praktycznie i trochę zawile, to jednak za chwilę zobaczymy, że wiedza ta może okazać się bardzo przydatna i łatwa do wykorzystania. 

Fale mózgowe wykorzystuje się zasadniczo w badaniach EEG mózgu, by np. sprawdzić, czy nie mamy jakichś odchyleń w pracy mózgu, wskazujących np. na możliwość występowania guza mózgu. Jednak od wielu lat wykorzystuje się je także na ścieżce rozwoju psychicznego, np. za pomocą aparatury neuro-bio-feedback (np. tego typu urządzenia często wykorzystuje się ostatnio w nowoczesnym treningu sportowców, by nauczyć się lepiej zarządzać stresem i napięciem psychicznym, czy też są one bardzo użyteczne podczas treningu pomagającego uporać się z tikami nerwowymi; mogą mieć także zastosowanie w przezwyciężeniu problemów z uczeniem się).
 
Wracając do wątku „wstania lewą nogą” – jest tak, że podczas stanu czuwania na jawie nasz mózg działa najczęściej w przedziale beta (12-24 Hz). Natomiast zasypiamy, gdy nasz mózg spowolni swoją aktywność do częstotliwości alfa (8-12 Hz). 
Z kolei, gdy kontynuujemy sen, to pojawiają się jeszcze 2 inne fazy aktywności mózgowej: theta (4-7 Hz – faza śnienia) oraz delta (0,5-3 Hz – faza głębokiego snu bez marzeń sennych). 


Zgodnie ze współczesną wiedzą na temat snu – podczas nocy, w procesie snu, występują naprzemiennie fazy alfa, theta i delta. Np. fazy śnienia (theta) w praktyce występuje kilka razy, niezależnie od tego, czy wydaje się nam, że śniliśmy tylko jeden raz , nad ranem, czy też wydaje się nam, iż dzisiejszej nocy w ogóle nie mieliśmy żadnych snów. W istocie zazwyczaj ich po prostu nie pamiętamy, bo np. byliśmy zbyt zmęczeniu, czy też zbyt mało czujni na tym punkcie. 
Ale nie o tym tutaj piszę. Jest bowiem tak, że te poszczególne fazy, podczas naszego snu, przeplatają się kilkakrotnie. 

I teraz kluczową sprawą jest to, czy nasz budzik zadzwonił, gdy byliśmy w stanie alfa, lub płytszego theta, czy też wówczas, gdy byliśmy w bardzo głębokiej fazie snu delta.     
Oczywiście te fazy snu delta są bardzo ważne dla naszego samopoczucia i zdrowia, ponieważ w nich nasz układ nerwowy i całe ciało odpoczywają i regenerują się szczególnie głęboko i intensywnie. Jednak, gdy budzik (czy jakaś inna osoba, albo zdarzenie) wyrwie nas w fazie delta, wówczas mamy wszelkie prawo i możliwość, by poczuć się, że wstaliśmy właśnie „lewą nogą” (określenie wstać lewą nogą jest oczywiście tutaj przenośnią oznaczającą złe samopoczucie i kiepski nastrój po obudzeniu się).


Po prostu ta faza snu delta jest tak głęboka, że wówczas jesteśmy prawie całkowicie wyłączeni i nasz mózg także przebywa wówczas w stanie prawie całkowitego wyłączenia, kiedy to procesy regeneracyjne są szczególnie aktywne. 
I dlatego nagłe wyrwanie ze snu w tej fazie jest dla nas uciążliwe. Czujemy się 
skołowani" i przez jakiś czas trudniej jest nam dojść do siebie. Obudzenie się w tej fazie snu jest nienaturalne, ponieważ ludzie przez wieki i tysiąclecia zazwyczaj budzili się ze wschodem słońca, co powodowało iż mózg miał czas na przestrojenie się z fazy delta to fazy theta, a potem do alfa. Naturalne wybudzenie się oznacza że nasz mózg sam z siebie wybudzi się w stanie alfa i płynnie przejdzie do beta (aktywność czuwania na jawie).

Nie chcę oczywiście przez to powiedzieć, że powinniśmy spać zawsze do oporu, aż w końcu obudzimy się w fazie alfa. Np. dawniej, gdy nie było elektryczności, ludzie wstawali latem (po 6-7 godzinach snu) tak gdzieś pomiędzy godz. 3-4 rano (gdy dzień był najdłuższy). 
Z mojego doświadczenia mogę potwierdzić, że jeżeli będziemy spać zbyt długo (np. 9-10 godz., lub więcej) to nasz nastrój wcale nie będzie z tego powodu lepszy (po przekroczeniu optymalnego czasu snu, możemy się niejako „rozespać” i później czuć się sennie cały dzień). Warto zatem naleźć dla siebie optymalną ilość snu, tak aby być wypoczętym i zregenerowanym, a jednocześnie nie być przesadnie „rozlazłym”. 

Jak zatem możemy wybudzić się w korzystnym dla nas stanie umysłu – w fazie, gdy nasz mózg jest na częstotliwości alfa, i na pewno nie będzie w głębokiej fazie snu delta. 

Możemy to zrobić na kilka sposobów – w tym momencie przychodzą mi do głowy dwa: 

1) możemy zastosować lampę budzącą, a której pisałem w poprzednim poście
    (energia do życia)

2) możemy spróbować wykorzystywać do budzenia się jakieś dwa urządzenia budzące, z których jedno jest ciche, a drugie głośne (np. telefon komórkowy i budzik, albo dwa telefony komórkowe itp.). 
W takim przypadku pierwsze ciche urządzenie ustawiamy sobie około 10 minut wcześniej przed planowanym wstaniem (np. na komórce, czy smartfonie ustawiamy bardzo cichy poziom budzika – taki ledwo słyszalny; poziom, który będzie zbyt słaby, by zbudzić nas całkowicie). Wówczas, gdy ten cichy telefon zacznie dzwonić, to nie zbudzimy się, ale jakaś część naszego (podświadomego) umysłu zacznie powoli rejestrować, że coś się dzieje. 

Wówczas – po, dajmy na to, 10 minutach – włączy się właściwy budzik, którego głośność będzie już na tyle duża, że obudzi nas całkowicie.  Jednak już wcześniej po trochu zaczęliśmy się wybudzać z głębokiego snu i przechodzić do fazy coraz bliższej stanowi czuwania. 
Wówczas owo przejście ze snu do jawy nie będzie zbyt gwałtowne. Ta płynność budzenia się i wstawania sprawi, że nie będziemy wstawać lewą nogą.  


Istnieje także trzeci sposób na wstawanie prawą nogą, który sprawdza się wielu osobom. 
Otóż, możemy przed zaśnięciem zaprogramować się i nastawić, że wstaniemy (przykładowo) o szóstej rano. Osiągamy to poprzez umiarkowanie silne nastawienie się wewnętrzne, że tak właśnie zrobimy. Możemy także kilkakrotnie sugerować sobie w myśli stwierdzenie typu: „zapadam w regenerujący i zdrowy sen; jutro o szóstej rano obudzę się wypoczęty i pełen nowej energii. Obudzę się o szóstej rano”. 
Warto spróbować. Ja wielokrotnie stosowałem tego typu podejście z dobrym skutkiem; słyszałem także o wielu osobach, którzy w ten sposób budzili się np. przed podróżą – dosłownie kilka minut zanim zadzwonił budzik. 







Komentarze