Wino daktylowe

Dokładnie mówiąc to jest to nalewka z daktyli na winie. 
Kilka garści daktyli (np. ok. 40 dkg) zalewamy w szklanym naczyniu około 1 litrem czerwonego wytrawnego wina. Pozostawiamy na minimum 14 dni, po czym spożywamy je wieczorem (np. w godz. 19-20) w małych ilościach (np. kieliszek).

Tego typu wino daktylowe polecane jest m.in. w medycynie chińskiej jako specyfik korzystnie wpływający na jakość krwi, na serce i krążenie,  a także na funkcje śledziony. 
Medycyna chińska postrzega śledzionę jako ważny narząd wpływający nie tylko na proces odbudowy krwi, ale także na poziom energii życiowej. Czyli inaczej mówiąc spożywanie jednego kieliszka dziennie takiej nalewki wpływa korzystnie na nasze samopoczucie nie tylko dlatego, że jest ona smaczna, ale także dlatego, że wzmacniając swoją śledzionę podniesiemy ilość energii witalnej w naszym organizmie. 

Jak wiadomo samo czerwone wino zawiera wiele antyoksydantów, a także pewną ilość cennych minerałów, takich jak potas, magnez czy wapń. 
W czerwonym winie występuje w dużych ilościach resweratrol, polifenol występujący w skórkach winogron. Powoduje on, że Francuzi wykazują stosunkowo małą zachorowalność na choroby krążenia i mają wysoką przeciętną długość życia, pomimo stosunkowo ciężkostrawnej i tłustej diety
A zatem umiarkowane spożywanie czerwonego wytrawnego wina wykazuje dobroczynny wpływ na nasze zdrowie.

Jednak przygotowanie i picie nalewki z czerwonego wina gronowego oraz daktyli dodatkowo wpływa korzystnie na jakość naszej krwi i stan energii w naszym ciele.
Daktyle, nazywane niekiedy owocami szczęścia, wpływają korzystnie na układ trawienny oraz na funkcje serca, mózgu i całego układu nerwowego.


Dlaczego według tradycyjnej medycyny chińskiej takie połączenie czerwonego wina i daktyli jest szczególnie korzystne? Otóż tradycyjna medycyna chińska klasyfikuje zarówno poszczególne pokarmy, jak i ludzkie narządy wewnętrzne wg podziału na tzw. pięć przemian. Czerwone wino sklasyfikowane jest jako przemiana ognia, podobnie jak serce i układ krwionośny, zaś słodkie daktyle sklasyfikowane są jako przemiana ziemi, podobnie jak nasza śledziona
i żołądek. 


To połączenie następujących po sobie dwóch przemian (przemiana ziemi, po przemianie ognia) powoduje, że taka nalewka jest bardzo skutecznym środkiem poprawiającym jakość naszej krwi i układu krążenia, a także zwiększającym witalność naszego organizmu.

Pamiętam, że swojego czasu (np. w latach dziewięćdziesiątych) stosunkowo popularny był w Polsce pewien francuski specjalista od medycyny chińskiej Claude Diolosa. 
Na marginesie mało kto wie, że Francja ma szczególnie długie silne więzi z medycyną chińską, ponieważ jeszcze na przełomie XIX/XX wieku metody te sprowadziło do Francji kilku lekarzy i zauważalnie je rozpowszechnili.
 


Od tamtej pory akupunktura i medycyna chińska cieszą się dosyć dużym zainteresowaniem w środowisku medycznym we Francji i w kraju tym przeprowadzono bardzo dużo różnego rodzaju badań naukowych z tego zakresu. Wiele z tych badań dowodzi specyficznych reakcji zachodzących w mózgu, czy w tkance łącznej, występujących po nakłuciu określonych punktów na ciele. Ponadto specyficzne punkty akupunkturowe wykazują zwiększoną pojemność elektryczną i zmniejszoną oporność w stosunku do pozostałych obszarów skóry. Umożliwia to precyzyjną ich lokalizację za pomocą odpowiednich czujników elektrycznych. 


Rozmawiałem kiedyś z panią stomatolog, która po ukończeniu studiów odbywała staż zawodowy we Francji. Okazało się, że jej opiekun naukowy we Francji jednocześnie zajmowała się stomatologią oraz akupunkturą i że stosunkowo często można spotkać się tam z takim stanem rzeczy.

Wracając jednak do Clauda Diolosy, po przeczytaniu jego skryptów, postanowiłem wypróbować taki interesujący i smaczny sposób na zdrowie, jakim jest wino daktylowe. 
Autor tychże wykładów zwracał uwagę, że specyfik jest tak smaczny, że należy uważać, aby się od niego nie uzależnić. Dlatego warto robić przerwy.
 

Muszę powiedzieć, że jak dla mnie nalewka była zarówno smaczna,
jak i podbudowująca samopoczucie psychiczne. Dawała mi jakieś moje subiektywne doznanie wzmacniania się. 

Byłem zatem zadowolony i od tej pory niekiedy nastawiałem sobie takową. Objawów uzależnienia nie zauważyłem. Jak lek to lek – wypijałem po jednym kieliszku.
Wieczorem, bo jest to czas sprzyjający aktywizacji śledziony.
No i już krew krążyła mi lepiej.   

  








Komentarze