Co nam dają techniki oddechowe?

Jak wspomniałem już w innym wpisie [oddech] (i zapewne większość osób się z tym zgodzi) oddech jest niezwykle ważny dla naszego życia. 
W zasadzie – najważniejszy (i tutaj pewnie nie wszyscy się już ze mną zgodzą :-)). 

Zazwyczaj nie myślimy o oddechu jako o najważniejszej sprawie i najważniejszym czynniku w naszym życiu. Bardziej wymienilibyśmy tutaj: pracę, rodzinę, zarobki, czy np. „życie duchowe”, albo też zainteresowania i pasje, a może zdrowie, lub jeszcze coś innego. 
Ale jednak: bez jedzenia (pijąc jedynie wodę) człowiek może przeżyć kilka tygodni (przeciętnie do 7 tygodni), bez picia (i jedzenie czegokolwiek, ponieważ pokarm stały także zawiera pewną ilość wody) - 2 do kilku dni. Natomiast bez oddychania możemy przeżyć kilka - do kilkunastu minut. 

Tak więc oddech to podstawowa funkcja naszego organizmu, decydująca o fakcie, czy będziemy żyli, czy umieramy. Brak oddechu oznacza brak tlenu, co wywołuje obumarcie mózgu, zatrzymanie akcji serca i śmierć. 
Skoro zatem jest to pewnego rodzaju klucz, na którym opiera się nasza możliwość przeżycia – warto przyglądnąć się mu nieco bliżej. 
Możemy zatem powiedzieć, że oddech jest kluczową funkcją jeśli chodzi o nasze przeżycie biologiczne. Niekoniecznie jest najważniejszy jeśli chodzi o funkcjonowanie zawodowe, rodzinne, społeczne, czy duchowe. Ale, nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, że w tych obszarach także może być on bardzo istotny. 
Oddech może pomóc nam lepiej zarządzać swoimi emocjami i dzięki temu możemy osiągać lepsze rezultaty na polu zawodowym, rodzinnym, społecznym i duchowym.
Ma także istotny wpływ na nasze zdrowie. 

Praktykując regularnie świadome zrelaksowane oddychanie zmieniamy się na plus. Stajemy się w mniejszym stopniu zależni od negatywnych czynników zewnętrznych, a bardziej potrafimy polegać na zaufaniu do samego siebie. 

Patrząc na historię ludzkość zauważamy, że wśród ludzi zawsze były jakieś problemy i konflikty. Podobnie dzisiaj: trudno oczekiwać, że wokół nas wszystko będzie zawsze idealne. Czasami bywa idealnie, a czasami nie. Kluczem jednak jest pytanie, jak duże jest nasze zaufanie do samego siebie, jak bardzo potrafimy być niezależni od zewnętrznych problemów i wyzwań. Ważne jest to, czy pojawiające się niekiedy trudne sytuacje wywołują w nas poczucie bezradności i lęku, czy raczej czynią nas silniejszymi. 

I właśnie o to chodzi z technikami oddechowymi: ucząc się świadomego oddychania stopniowo stajemy się na tyle silni psychicznie, spójni wewnętrznie i stabilni, że trudne sytuacje i wyzwania przestają być dla nas problemem. Zamiast tego je akceptujemy i rozwiązujemy. Wówczas stają się one dla nas polem do realizowania swojego potencjału. Dzięki czemu wzmacniają nas one, zamiast osłabiać. 
Warto dać tutaj taką analogię do cyklu dziennego i rocznego. Zazwyczaj lubimy kiedy jest pogodny dzień i świeci słońce, a także lubimy lato i przyjemne ciepłe dni. Jednak w praktyce występują i dnie i noce, i lato i zima. Pojawiają się jasne promienie słońca i pojawiają się deszczowe dni i wichury. 
Podobnie otaczające nas sytuacje mogą mieć biegun miły i niemiły, mogą być bardziej słodkie i przyjemne, jak i bardziej gorzkie i trudne. 

Ważne jest, aby się tego wszystkiego nie obawiać. Poprzez pracę ze świadomym, uważnym oddychaniem rozwijamy coraz większe zaufanie do siebie oraz stajemy się coraz bardziej wewnętrznie osadzeni i spójni, niezależni od zewnętrznych trudnych sytuacji. 
Mówiąc bardziej precyzyjnie: zawsze jesteśmy w jakimś stopniu współzależni od zewnętrznego otoczenia, ale przestajemy być zależni lękowo. 

Zamiast obawiać się tego, co się wydarza, postrzegamy to jako manifestowanie się życia, które akceptujemy. Niekiedy nazywa się to nieustraszonością, czyli przyjmowaniem wszystkiego takim, jakim jest, bez tracenia wewnętrznego oparcia. 

Pytanie: dlaczego i na jakiej zasadzie świadome ćwiczenia oddechowe mogą dawać tego typu korzyści i tego typu zmiany na plus w naszej psychice i codziennym funkcjonowaniu?  Związane jest to ze specyfiką oddechu – możemy oddychać zarówno mimowolnie i nieświadomie, a także w sposób celowy i świadomy. 
A np. jeśli chodzi o trawienie, czy bicie serca i układ krążenia, to zazwyczaj nie potrafimy wpływać świadomie na tempo trawienia i przemiany materii, czy na rytm pracy serca. 
O ile te drugie (trawienie i krążenie) są funkcjami autonomicznego układu nerwowego (są mimowolne i automatyczne), to oddech może być funkcją zarówno autonomicznego układu nerwowego (oddychanie nieświadome), jak i funkcją wolicjonalną (gdy świadomie chcemy sobie pooddychać). A zatem jest on funkcją życiową leżącą na skrzyżowaniu świadomej woli i układu autonomicznego. Układ autonomiczny zaś ma bardzo duży związek z emocjami i podświadomością.    

Np. wyobraźmy sobie, że jakaś sytuacja nas stresuje i zaczynamy się silnie denerwować. Możemy wówczas zauważyć, że serce bije nam szybciej, oddech staje się płytszy i być może czujemy, że zaczynamy się więcej pocić. Są to reakcje układu autonomicznego powstające pod wpływem emocji. Właśnie dlatego gdy nauczymy się współpracować ze swoim oddechem, wówczas jednocześnie osiągamy lepszą współpracę ze swoimi emocjami i swoja podświadomością.

Rodzi się tutaj podstawowe pytanie: co jest lepsze - oddech automatyczny (gdy po prostu oddychamy spontanicznie, nie zastanawiając się nad tym), czy jakieś ekstra specjalne ćwiczenia oddechowe? 
Czy w ogóle warto oddychać w sposób świadomy (specjalny)? 

Odpowiedź brzmi: tak, warto ćwiczyć oddech, ale powinniśmy zacząć od uczenia się współpracy ze swoim oddechem, a nie do forsowania go.
Powinniśmy zacząć od obserwacji swojego oddechu - bez przesadnego wysiłku i napinania go, oddychając w sposób stosunkowo naturalny. 
Czyli takie naturalne zwracanie uwagi na swój oddech, zauważanie go i akceptowanie, jest już samo w sobie bardzo głębokim i skutecznym ćwiczeniem i techniką oddechową.

Zasada jest taka, że wszelki ćwiczenia oddechowe powinniśmy wykonywać w sposób płynny i naturalny, bez podejścia siłowego. Chodzi o to, że powinniśmy współpracować z naszym oddechem i poprawiać jego funkcjonowanie i możliwości, a nie jedynie zakłócać go nienaturalnym i przesadnie forsownym podejściem.
Mówi się, że zharmonizowanie swojego oddechu oznacza zharmonizowaniu naszej życiowej energii. 

Inaczej oznacza to, że wprowadzamy ład i harmonię do układu autonomicznego, co jednocześnie oznacza poprawę naszego stanu emocjonalnego, poprawę funkcji biologicznych (układ autonomiczny zarządza somatyką/biologią naszego organizmu), a także poprawę komunikacji pomiędzy świadomością i podświadomością. 

Jest bowiem tak, że ten pożądany stan pogłębiania się oddechu, który owocuje poprawą naszego samopoczucia oraz zwiększeniem zaufania do siebie, pojawia się już poprzez naturalną (spokojną i czujną) obserwację oddechu. Wówczas oddech stopniowo wydłuża się sam z siebie i naturalnie staje się głębszy i bardziej efektywny. Działa bardziej korzystnie.   
Nie potrzebujemy wydłużać i pogłębiać oddechu w sposób forsowny i na siłę. 
Przypomina to sytuację intymną między dwojgiem ludzi. Stanu otwartości, życzliwości i miłości nie da się wówczas osiągnąć poprzez np. nakazanie „masz być teraz otwarta i kochająca!” :-), ale raczej można to osiągnąć poprzez cierpliwą życzliwość. 
Podobnie jest z oddechem. Oddech reprezentuje w dużym stopniu naszą podświadomość i jest wrażliwy emocjonalnie (stan oddechu zależy od stanu naszych emocji).


Zasada zatem jest taka, że wszelkie ćwiczenia oddechowe powinniśmy wykonywać we współpracy z naszym układem oddechowym – z jego możliwościami i jego potrzebami. 
Wówczas – trzymając się takiej zasady – możemy z czasem wprowadzać pewne dodatkowe techniki, które jeszcze bardziej zwiększają w nas poczucie wewnętrznej siły i stabilności. 
Czyli zaczynamy od podstawowej i generalnej techniki: śledzimy swój oddech w stanie uważności i życzliwości, raczej spokojnie i naturalnie. W wyniku tego z czasem pojawia się coraz większe poczucie wewnętrznej czujności, przytomności i wewnętrznej mocy. 

Wówczas, jeżeli chcemy, możemy wprowadzić różne dodatkowe techniki oddechowe, jak np. pełny trójfazowy oddech, czy zatrzymywanie oddechu w dolnych partiach (oddech brzuszny). 
Ale o tym w kolejnych wpisach. 






Komentarze